Poraj

Konstanty ŚwidzińskiWiek: 62 lata17931855

Imię i nazwisko
Konstanty Świdziński
Nazwisko
Świdziński
Imiona
Konstanty
Urodziny 17 listopada 1793
Śmierć matkiFelicjanna Hadziewicz
1797 (Wiek 3 lata)

Śmierć ojcaKajetan Świdziński
1812 (Wiek 18 lat)

Śmierć 29 listopada 1855 (Wiek 62 lata)
Notatka

Jerzy Adam ŚwidzińskiKonstanty Świdziński – zapomniany wielki Polak Dnia 29 listopada przypada 152 rocznica śmierci Konstantego Świdzińskiego, człowieka, którego nazwisko powinno być dobrze znane Polakom ze względu na jego ogromne zasługi dla kultury polskiej. Ponieważ jednak tak nie jest, postanowiłem w tym artykule przybliżyć jego postać. Z oczywistych względów jest on osobą bardzo mi bliską i stąd w sposób naturalny jestem zainteresowany, aby przypomnieć jego zasługi, jednak już w 1859 roku Julian Bartoszewicz pisał w „Tygodniku Ilustrowanym”, iż Konstanty Świdziński godzien jest przed innemi, byśmy w Tygodniku zamieścili szlachetne jego oblicze. Dziś niewiele osób powiedziałoby, że w ogóle o nim słyszeli, dlatego pozwólcie Państwo, że poświęcę jego wspomnieniu kilka poniższych akapitów.Dzieciństwo i młodośćKonstanty Świdziński przyszedł na świat dnia 17 listopada 1793 roku w Sulgostowie, a jego rodzicami byli Kajetan Świdziński i Felicjanna Hadziewicz.Już w czwartym roku życia umarła mu matka, a ponieważ ojca często nie było w domu, wychowywał się głównie u stryja Jana Nepomucena Świdzińskiego, gdzie w rolę zastępczej matki z wielką troskliwością wcieliła się stryjenka Ludwika Jabłonowska. Duży wpływ na wychowanie Konstantego miała też Marianna z Świdzińskich Lanckorońska, zacna kasztelanowa Połaniecka, wzór cnót niewieścich polskich. Bywał często młody Świdziński u tej matrony, rodzonej siostry dziada swego Michała, i powoli przywykał do tych poważnych typów przeszłości, które w nim wzbudziły tak gorące potem zamiłowanie pamiątek historycznych.Konstanty od dzieciństwa uwielbiał się uczyć. Początkowo pomagali mu w tym profesorowie, którzy przychodzili do domu, później ojciec wysłał go do jednego z warszawskich liceów, które Konstanty ukończył egzaminem dojrzałości w 1812 roku. Po liceum wybierał się na studia do Lipska lub do Getyngi, jednakże plany te zostały przekreślone śmiercią ojca i koniecznością zajęcia się rodowym majątkiem.Działalność politycznaKonstanty Świdziński zajmował się działalnością polityczną w sposób ścisły jedynie do powstania listopadowego, bowiem po jego upadku musiał uchodzić za granicę, do Galicji (mieszkał jakiś czas m.in. w Krakowie). Jak wspominano, w życiu obywatelskim i społecznym pierwsze miał miejsce, najwyższe wpływy. Dwukrotnie był marszałkiem sejmiku opoczyńskiego, piastował też urząd radcy województwa sandomierskiego, a w roku 1828 i w latach 1830-1831 był posłem na Sejm Królestwa Polskiego. Wtedy też poznał Aleksandra Wielopolskiego, z którym redagował wspólnie pismo „Zjednoczenie”, i którego osoba tak bardzo zaważała w późniejszym okresie na losach muzeum stworzonego przez Konstantego.Jako polityk był wyznawcą zasad monarchicznych oraz zwolennikiem zasad karności społecznej i wielkiego porządku we wszystkim. Jak pisał o nim Eustachy Iwanowski:Stąd idei i ruchów demokratycznych nieprzyjaciel silny. Głosowi swojemu nadawał właściwą jemu, szczególnie go cechującą moc; wymowa jego była więcej piorunująca niż płynna. Licznego przeciwnika w tym żywym ruchu opinii ludzkiej nie lękał się, nie chwiał się przed nim; pilnem przejęciem się dobra publicznego dla siebie cześć wzbudzał. Pełen był goryczy i gniewu, ale w duchu prawdy mówił i działał. Gniew jego przeto stawał się szlachetnym. Człowiek taki należy do filarów swego społeczeństwa. Wyobrażenia społeczne, cele pewne, czy z większości, czy z mniejszej liczby wynikłe, w duchu czasu, lub wbrew duchowi temu przeciwne, na takich mężach oprzeć się mogą. Są to, jak rzekłem, żyjące filary w porządku społeczno-ludzkim. Najżywszy wylew namiętności ludzkich, burz politycznych ich nie obali. W opinii swojej nietylko są niezachwiani, ale nie pobici, częstokroć zwycięzcy. Przy mężach takich niema nowości w instytucjach, i prawach, odbiją się, aby w czasie dojrzewać mogły. Nie miał K. Świdziński strachu, bojaźni większości, nie patrzył na to, co pochlebia, lub co się podoba, nie zważał, azali się komu naraża, kogo obrazi, rozgniewa, powodował się duchem poświęcenia dla powziętych raz przekonań i zasad. Takim był Konstanty Świdziński w życiu publicznem, wśród burzliwości, odmętu, ruchu i rozlicznych odmian naszych wyobrażeń.Gorliwy katolikKonstanty pochodził z rodziny, która z dziada pradziada odznaczała się niezwykłą gorliwością wiary i wielkim przywiązaniem do Kościoła. Nie dziwi więc fakt, że i on sam, wychowany w takiej atmosferze, nie zagubił tej gorliwości, czemu całe swoje życie dawał wyraz.Eustachy Iwanowski wspominał:Ś. p. Świdziński odznaczał się silnem przywiązaniem do zasad i ducha Wiary św. katolickiej; przekonanie jego było w tem nadzwyczaj silne; nietylko sam trwał w św. Wierze, ale popierał ją z uniesieniem; wszystkie przeciwne wyobrażenia względem Kościoła mocno gromił i ścigał. Jakżeż w czasach tych bywały zatrute wyobrażenia, czy to w nauce, czy w szkołach społecznych! Ludzi niedojrzałego umysłu, nie pojmujących ducha prawdy, powierzchownie ukształconych, niby filozofów, ostro i śmiało ścigał, wstydząc publicznie. Półmędrków był chłostą. Lekkie umysły, dowcipne główki, zjadliwe w salonach chłopięta, drżąc przed nim ratowały się ucieczką. Zuchwałe, zrozumiałe sofizmata, najmniejsza nieprawość lub nieszlachetność obudzały w nim oburzenie się gwałtowne, z którem silnie się wynurzał. Postrach słabych umysłów, otoczony był jednak stale aż do śmierci gronem ludzi bądź umysłowo, bądź uczuciem dostojniejszych, którzy życie jego i ostatnie chwile otaczali szacunkiem i przyjaźnią. Zawsze działający, był czynnym i w ostatnich chwilach nawet, aż do skonu.Rzeczywiście, nawet na łożu śmierci doprowadził do nawrócenia jedną ewangeliczkę, hrabinę Helenę Starzyńską, której na ofiarowanej książce, drżącą ręką napisał: „Wierz umierającemu! Wierz, że jedna tylko religia jest prawdziwą – tu zbawienie”. W kilka dni po pogrzebie Hrabina została katoliczką, a więc – jak pięknie to określił Iwanowski - śmierć Konstantego, choć nie zostawiła potomka ze krwi, ale zrodziła duszę ku żywotowi wiecznemu i zbawieniu.Mecenas sztuki i kultury polskiejKonstanty Świdziński zasłynął jednak najbardziej jako wielki mecenas sztuki, mąż uczony, posiadacz wielkich zbiorów wszelkich starych książek i innych pamiątek przeszłości. Z jego materiałów korzystali m. in. Joachim Lelewel, czy Józef Kraszewski, pozostawali z nim w ścisłej współpracy: ks. Hołowiński, Michał Grabowski, Henryk Rzewuski, Tytus Szczeniowski, Tomasz Potocki, Henryk Lubomirski, Andrzej Edward Koźmian i inni.Już około 1818 roku był znany w całej Polsce jako słynny bibliofil, a przed nim było wówczas jeszcze wiele lat, które całkowicie poświęcił nauce i zbieraniu pamiątek. Po tym jak zamieszkał na Ukrainie wszystko co było stare, co pleśnią wieków wyszlachetniało, wszystko to nabywał: książki, monety, obrazy. Ztąd bardzo popularną postacią był w Kijowie. Zbliżył się do mnichów, do malarzy obrazów świętych czyli ikonopisców i do rzeźbiarzy na cyprysie, do przekupniów starożytności, do wszystkich oryginałów kijowskich, co jaką taką osobliwość mieli do zbycia, a niektórym z nich stawał się patronem, opiekunem i przyjacielem. Kiedy bawił w Kijowie, mieszkanie jego bywało jakby w oblężeniu. Uczynny, wylany, skupiał w sobie całe życie umysłowe prowincyi. Zbierał prenumeraty, sprzedawał obrazy; w stronach kijowskich on głównie popierał wydawanie Albumu Wileńskiego, i pod tym względem bardzo był wymagającym.Przy tym Świdziński był człowiekiem niezwykle otwartym i dbałym o to, aby jak najwięcej ludzi zainteresowanych mogło korzystać z jego zbiorów. Dlatego też nikomu nie odmawiał, gdy ten chciał pożyczyć jakieś księgi do swojej pracy, i to nie tylko Polakom, ale i uczonym z innych krajów. Na przykład słynny historyk rosyjski Kostomarow wiele swoich dzieł napisał w oparciu głównie o bibliotekę Konstantego, który sam słał paczki z książkami dla rosyjskiego naukowca. Jak zauważył Pantełejmon Kulisz:Komu wiadomo jak drogiemi są dla bibliomana rzadkie książki, kto miał do czynienia z antykwaryuszami, którzy drżą jak skąpcy nad swemi skarbami, ten zrozumie całą wielkość przywiązania Świdzińskiego do nauki i całą szlachetność jego duszy.Nie sposób tu powiedzieć wszystkiego tego, co by trzeba było o pasji i zbiorach Konstantego, niechże więc chociaż liczby przybliżą nam dzieło jakiego dokonał. Gdy Józef Maksymilian Ossoliński fundował swój Instytut, biblioteka jego liczyła ok. 19 tysięcy dzieł, ok. 700 rękopisów, 1500 rycin i 133 mapy. Świdziński dysponował natomiast ok. 22 tysiącami dzieł (zebranymi w 25 tysiącach tomów), 1031 rękopisami, 12 tysiącami rycin, ok. 3000 monet, 246 przedmiotami archeologicznymi i 136 obrazami. Podczas gdy Ossoliński wyznaczał na Instytut swojego imienia rentę w wysokości 6000 florenów, to Konstanty zapisywał swojemu muzeum majątek warty półtora miliona rubli.Józef Łoski w „Gazecie Warszawskiej” z 1857 roku pisał z uznaniem, że Konstanty był prawdziwym archeologiem, całą swą miłość do nauki i sztuki, całą niezłomną energię użył na zebranie pamiątek naszej przeszłości i stworzył Muzeum Narodowe, za co my powinniśmy imię jego na wieki otoczyć czcią i wdzięcznością. [...] biblioteki takie jak posiada Paryż, Londyn, Wiedeń etc. były dziełem wielu potężnych monarchów, wieki się składały na nie, gdy tymczasem w naszym kraju jeden człowiek, jak Załuski, Ossoliński albo obecnie Świdziński, wszystko swoim staraniem i kosztem zbierał, przez co ogromną ma w oczach naszych zasługę.Co po nim pozostało?Konstanty Świdziński zmarł dnia 29 listopada 1855 roku w Kijowie i tam został pochowany. Jego pogrzeb przyciągnął tłumnie zarówno Polaków, jak Rosjan i Ukraińców, profesorów i studentów uniwersytetu kijowskiego. Niedługo po pogrzebie jego prochy zostały przewiezione do Królestwa Polskiego i złożone w rodzinnym grobowcu w kościele parafialnym w Klwowie.Ów grobowiec już dziś nie istnieje, został zniszczony podczas I wojny światowej. Doczesne szczątki Konstantego zostały unicestwione, niestety podobny los spotkał i ogromną część skarbów, jakie zbierał z taką pieczołowitością przez całe swoje życie.Najpierw po jego śmierci doszło do skandalu i walki o spadek pomiędzy braćmi przyrodnimi Konstantego, a margrabią Aleksandrem Wielopolskim, któremu zmarły powierzył zbiory z nadzieją, iż będzie on najbardziej odpowiednią osobą, która zatroszczy się o byt materialny muzeum, a także zapewni szeroki dostęp do zbiorów każdemu potrzebującemu. Znów zbyt dużo miejsca zajęłoby przypomnienie zdarzeń sprzed półtora wieku, którymi żyła cała Warszawa przez kilka lat. Jednym zdaniem powiem jedynie, iż niestety z różnych powodów, przede wszystkim interesów prywatnych i kilkuletnich procesów, w niedługim czasie nastąpiło umniejszenie zbiorów i uszczuplenie, czy wręcz zniszczenie ich podstawy materialnej.Na ratunek przyszli w końcu Krasińscy, którym udało się zażegnać spór i przyłączyć uratowane zbiory do swojej ordynacji jako Muzeum Konstantego Świdzińskiego. W „Dzienniku Literackim” z sierpnia 1860 roku napisano z radością, że:praca Konstantego Świdzińskiego nie poszła w niwecz. [...] Warszawa, ze wszystkich sióstr swoich w Europie, najuboższa dotąd w rzeczy starożytności i sztuki, pozyska więc teraz ważne bardzo zakłady. Biblioteka i muzeum Konstantego Świdzińskiego, będą otwierały wstęp do zabytków i pamiątek przeszłości w tym mieście, a lata późniejsze może da Bóg obficie zapiszą tego rodzaju katalogi, których pierwsza dziś kartka poczęta jest pod tak pomyślną wróżbą. [...] Zbiory Konstantego Świdzińskiego wraz z biblioteką ordynacji Krasińskich, umieszczone w pałacu hr. Krasińskich, otwarte będą dla publiczności, a utrzymany do tego osobny przewodnik, oprowadzać będzie i objaśniać zwiedzającym pamiątki w muzeum zawarte na podobieństwo tych wspaniałych galerii włoskich, gdzie podróżnym otwarty jest wstęp, wolny jak do kościołów, a gospodarz z ujmującą grzecznością, ustępuje sam z sali do sali, aby obecnością swoją nie krępować w niczym swobody ciekawych wędrowców.Biblioteka w takim kształcie przetrwała niecałe 100 lat. II wojna światowa zniszczyła ją prawie dokumentnie. Niemcy wielokrotnie wywozili najbardziej cenne zbiory, od broni, po obrazy. Pewne cząstki Muzeum próbowali ratować Polacy; także po wojnie niektóre eksponaty wywiezione przez hitlerowców zostawały odnajdywane w różnych stronach świata. To co z nich ocalało dziś rozproszone jest po wielu miejscach. Po upadku powstania warszawskiego, w październiku 1944 roku, hitlerowcy spalili gmach Biblioteki Krasińskich i znajdujące się w nim pozostałe bezcenne zasoby. Ocalałe zaledwie 95 tysięcy druków trafiło po wojnie do Biblioteki Narodowej w Warszawie i do dziś zbiory te tam się znajdują.O Konstantym Świdzińskim, człowieku, który całe życie poświęcił na to, aby kolejne pokolenia miały z czego czerpać wiedzę o przeszłości Ojczyzny, nikt już prawie nie pamięta. Dlatego pozwoliłem sobie tym krótkim artykułem oddać mu hołd i mam nadzieję w jakimś stopniu przyczynić się do ocalenia od zapomnienia osoby, o której Łoski z głębokim przekonaniem pisał, że powinniśmy imię jego na wieki otoczyć czcią i wdzięcznością. 20.01.2008