Poraj

Jadwiga z Wielkiego Turska Turska

Imię i nazwisko
Jadwiga z Wielkiego Turska Turska
Nazwisko
Turska
Imiona
Jadwiga z Wielkiego Turska
ŚlubJan PorajPstrokońskiZobacz rodzinę
1595

Urodziny syna
1.
Spytek PorajPstrokoński
ok. 1595

Urodziny syna
2.
Jakub PorajPstrokoński
ok. 1595

Śmierć mężaJan PorajPstrokoński
przed 14 stycznia 1608

Ślub dzieckaSpytek PorajPstrokońskiIzabela Łodzia TomickaZobacz rodzinę
ok. 1625

Śmierć synaSpytek PorajPstrokoński
1631

Rodzina z Jan PorajPstrokoński - Zobacz rodzinę
mąż
probant
Ślub: 1595
1 rok
syn
1 rok
syn
Jan PorajPstrokoński + Katarzyna Tarnowska - Zobacz rodzinę
mąż
żona → mąż
Ślub: ok. 1590
1 rok
pasierbica
2 lata
pasierb
9 lat
pasierb

Notatka

Tursko - gmina Gołuchów, pow. Pleszew, woj. wielkopolskie

Jadwiga z Turzca wg Bonieckiego - genealogia Konopnickich herbu Jastrzębiec

jej ojcem może też być brat Stanisława - Marcin lub jego syn Stanisław

Pierwsze wzmianki o Tursku pochodzą z roku 1288, kiedy stanowiła dobra rycerskie. Od XVI do końca XVIII wieku w źródłach pojawiają się dwie odrębne nazwy: Tursko Małe (w sąsiedztwie kościoła) i Tursko Wielkie (na lewym brzegu płynącej przez wieś Giszki). Aż do roku 1798 wieś wchodziła w skład majętności gołuchowskiej, poza początkowym okresem, kiedy to do XVI w. była w posiadaniu Turskich. W 1798 r. Ignacy Suchorzewski sprzedał swojemu synowi dobra gołuchowskie, a sam zamieszkał w Tursku, tworząc nowy klucz ziemski. W rękach Suchorzewskich pozostało Tursko do 1843 r., kiedy kupił je oficer powstańczych wojsk polskich - Konstanty Zakrzewski. W 1862r. przeszło Tursko na własność Ignacego Skoroszewskiego, właściciela niedalekiego Czerminka. Syn Ignacego Skoroszewskiego - Władysław w latach 90-tych XIX w. zamieszkał w sąsiednim Podborku, zaś Tursko wydzierżawił Teodorowi Ciążyńskiemu, który dzierżawił je do 1939 r. Klucz ziemski w Tursku obejmował w 1907 r. obszar 1374 hektary.

Na krańcu wschodnim powiatu pleszewskiego, pomiędzy Kaliszem, Pleszewem a Gołuchowem, leży urocza wioska Tursk, niegdyś kołyska możnego rodu Turskich. Wszystko, co służy ku przyrodniczej ozdobie wsi: łąki strumienie, gaje, wszystko to szczodrą ręką Pan Bóg zlał na Tursk. Po zachodnio-północnej stronie wioski falą wartką płynie strumień Radobycz, niesłusznie za dni naszych Nerem nazwany. Na wschód, nad Prosną rozpostarte są kwieciem falujące kobierce łąk, a na południe las gołuchowski jakoby siwym wieńcem obejmuje wioskę. Wioska ta mała już dawno miała kościół, w którym modliły się pobożne rzesze; kiedy on powstał, dociec nie podobna. Nie poucza nas o tem ani podanie ustne ani dowody spisane, które prawdopodobnie w zawieruchach wojennych zaginęły lub padły ofiarą pożarów. Wiemy tylko, że na wzgórzu, dziś skużącem za cmentarz, stał kościółek parafialny pod wezwaniem św. Andrzeja. Kościółek ten około r. 16oo zgorzał doszczętnie. Dopiero w r. 1777, a więc po dokonanym pierwszym rozbiorze naszej biednej ojczyzny, który miał miejsce r. 1772, dnia 27. lipca położono kamień węgielny pod nowy kościół, który do dziś dnia tam stoi i mieści w swem wnętrzu cudowny obraz Matki Boskiej. Pobudkę do wybudowania kościółka dało zdarzenie cudowne, które poniżej przytaczamy. Na schyłku wieku 18. żył we wsi Lenartowicach pod Pleszewem gościnny, nazwiskiem Jan Biadała. Czkowiek ten chcąc przyozdobić swe mieszkanie pobożnym obrazem, nabył wizerunek N. M. Panny z Dzieciątkiem w towarzystwie św. Michała, św. Barbary i św. Katarzyny, męczenniczki. Obraz ten wykonany byk barwami wodnemi na papierze. Przez trzy lata wspomniany obraz zdobił mieszkanie Biadały i był przedmiotem pobożnych westchnień ubogiej rodziny Biadałów. Razu pewnego jednak, a było to dnia 9. czerwca 1764 roku, Biadała spostrzegł, że obraz bardzo zwilżał. Zdjął go więc ze ściany i wywiesił przed domem na tyczkach od grochu, aby tu wysechł. Niebawem zbliżyła się godzina trzecia, a ponieważ dzień ów był przededniem uroczystości Zielonych Świątek, zadzwoniono na nieszpory. Wtem stało się coś niezwykłego, co zdumieniem i bojaźnią napełniło serca parafian, zdążających do kościoła. Obraz bowiem w obecności licznie zgromadzonego ludu uniósł się w powietrze, popłynął ku kościółkowi, zatrzymał się tam na chwilę, jakoby mu błogosławiąc, potem wzbił się wyżej i począł się oddalać. Płynął tak w powietrzu ponad polami, łąkami, lasami, aż przybywszy do Turska, spuścił się ku ziemi i spoczął na piasku, gdzie teraz znajduje się posąg Matki Boskiej Turskiej. Cudowność tego wypadku jest widoczna tem bardziej, że dzień ten był pogodny i cichy, a więc i przypuszczenie, jakoby wiatr był przeniósł ten obraz, zupełnie jest wykluczone. Wieść o tym wypadku nadprzyrodzonym szybko rozeszła się po całej Polsce; niedługo liczne pielgrzymki poczęły przybywać do Turska, a pobożni pątnicy dużo doznawali łask i cudów. Jako jedna z pierwszych, Anna z Świniarskich Chlebowska, dziedziczka z Gołuchowa i Turska, dowiedziała się o cudownem zdarzeniu. Zaraz udała się do ówczesnego prymasa,ks. Łubińskiego, prosząc go, aby została wysłana komisya, któraby na miejscu stwierdziła prawdziwość opowiadanego wypadku i cudów, jakie wTursku się działy. Prymas, do łez wzruszony, przychylił się do prośby pobożnej i zacnej pani i wysłał do Turska ks. oficyała Ksawerego Radolińskiego i ks. kanonika Macieja Chylewskiego z Opatówka. Ci stwierdziwszy prawdziwość cudu, wszystko spisali, a potem odebrali przysięgę od 24 świadków, którzy zgodne z rzeczywistością poczynili zeznania. Zatwierdzenie cudowności obrazu turskiego dekretem konsystorza łowickiego nadeszło dopiero 24 maja roku 1865. Tymczasem w roku 1767 oprawiono obraz Matki Boskiej w piękną, srebrną ramę- i przykryto go srebrną blachą, na której z wierzchu ozdobnie wyciśnięto sukienki dla poszczególnych postaci. Wskutek tego tylko twarze święte ujrzeć można, a to tylko z blizka, ponieważ rozmiary obrazu są niewielkie. Obraz następnie umieszczano w wielkim ołtarzu nowo wybudowanego kościółka. Z początku zamierzano ustawić go tak, aby ołtarz wielki znalazł się na tem miejscu, gdzie święty obraz po przybyciu do Turska spoczął. Ale nie było można na miejscu tem dokopać się gruntu i dlatego posunięto kościół o kilkadziesiąt kroków dalej ku wschodowi. Na miejscu zaś, gdzie błogoskawiony obraz spoczął, później wystawiono wspaniałą kolumnę, na której spoczywa posąg Matki Boskiej Turskiej z Panem Jezusem. W czasach, gdy rozpoczęto budowę kościoła, proboszczem turskim był gorliwy kapłan, ks. Karpiński. Niemało też do wybudowania kościoła przyczyniła się pani Chlebowska, liczne na ten cel łożąc ofiary. Niestety w r, 1783 umarła, a odtąd pleban wskazany był głów nie na składki, które zapomocą braciszka zakonnego ściągał z całej Polski. Ów braciszek miał doznać szczególniejszej łaski Matki Boskiej Turskiej. Postrzelony bowiem w głowę przez własnego woźnicę, który chciał łupu sromotnego na pobożnym zakonniku dokonać, westchnąwszy do Matki Boskiej Turskiej, rychło uleczony został i pieniądze przed napastnikiem ocalił. Kościół turski jest wybudowany w stylu romańskim, a pokryty blachą żelazną, czerwono pokostowaną. Wieża dotąd jeszcze nie jest wykończona. Wnętrze kościoła mimo swej skromności błogie czyni wrażenie. Trzy nawy kościoła na sześciu wielkich opierają się filarach. Pyszny ołtarz wielki zawiera w sobie cudowny obraz wraz z darami; w zwykłych dniach zasuwa się go innym obrazem, przedstawiającym tajemnicę Zwiastowania Najśw. Maryi Panny. Gdy w roku 1786 stanął nowy kościół w Tursku, postanowiono z wielką okazałością przenieść cudowny obraz i umieścić go w wielkim ołtarzu. Współczesne zapiski szeroko o tem wspominają. Na wspaniałą i wznioslą tę uroczystość z dalekich stron przybyło około 20 000 wiernych, oraz 326 kapłanów. Do Stołu Pańskiego przystąpiko 9000 osób, a czterech lutrów przywiedzionych zostało na łono Kościoła katolickiego. Tekst z książki: PRZEWODNIK CHRZEŚCIJANINA RZYMSKOKATOLICKIEGO, Kraków 1905: